Witajcie kochani!
Szybciutko pędzę, by dodać się Stefanowi na pożarcie. Oczywiście chodzi o żabę Danusi w jej zabawie kolorystycznej. Zawsze na końcu zgodnie z tradycją hahah :)) Powiem Wam szczerze, że chciałam tym razem dodać szybciej ale jak ktoś jest durny i wymyśla sobie czasochłonną pracę to trudno wykonać takie postanowienie. Narzekałam już na to, że praca powstaje i powstaje a teraz zobaczycie dlaczego.
Wykonałam ni to przybornik ni to pudełko- może spełniać świetnie obie funkcje. Początkowo miała być wersja bez przykrywki ale ja to ja i musiałam dodać sobie roboty... Miałam grubą roklkę kartonową po specjalnej taśmie na monitory dotykowe np. na drukarkach lub na sprzęt medyczny. Przyniosłam ją z pracy wiedząc, że "się przyda" :D Od razu znalazłam na nią pomysł i postanowiłam wcielić go w życie właśnie przy fioletach jako że lubię ten kolor. Pomysł był prosty (jako pomysł) natomiast wykonanie już takie nie było- no może nie trudne ale czasu zeżarło w cholerę. Oczywiście kraciasta plecionka zabrała tyle czasu, bo samo wykończenie i ozdobienie zabrało mi tylko dwie noce. Do pracy przystąpiłam od razu po ogłoszeniu koloru a plecionkę skończyłam w nocy z 25 na 26. Szło opornie, bo chciałam równą kratkę dlatego musiałam zagniatać czarne paski czyli moją osnowę plecionki w odstępie "co drugi" po to, by na pozostałych nakleić fioletowe paski wątku i do niego dokleić te zagniecione paski (kolaż nr 1). W poprzednich plecionkach nie zawracałam sobie tym głowy ale skala była mniejsza i łatwiej się tamte robiło przez co nie było takiej potrzeby. Tak po prwadzie ta pokazana to druga plecionka. Pierwszą plecionkę robiłam właśnie bez zaginania i szybko okazało się, że jest strasznie krzywa- gdzieniegdzie za bardzo naprężyłam pasek, koszmar... Musiałam zaczynać od nowa bo trudno byłoby dopasować takie coś na równy walec. Wykorzystałam zrobiony fragment na górę przykrywki, choć i tu ciężko było ładnie dopasować wycięte z plecionki połówki koła. Drugą plecionkę robiłam już bardziej dokładnie i co pasek sprawdzałam linijką czy wymiary się zgadzają. Końcowy rozmiar plecionki to 28,5cm x 13,5cm. Pas wielkości 28,5x11 poszedł na boki mojego kartonowego walca a pas 28,5x2,5 na bok przykrywki+ jeszcze kawałek z pierwszej plecionki, bo przykrywka ma większy obwód. Miałam zbity karton grubości 2mm i z niego zrobiłam dno. Wycięłam dwa krążki jeden wielkości całej podstawy walca a drugi odrysowałam w środku walca. Większe kółko przykleiłam do walca i poczekałam aż wyschnie a potem wysmarowałam w srodku klejem i wepchałam mniejsze kółko do środka i obciążyłam do schnięcia na noc. Potem pomalowałam na czarno. Pokrywkę też zrobiłam z tego kartonu tylko po doklejeniu rantu wzmocniłam z zewnątrz klejem i skrawkami ręcznika papierowego. Poz zrobieniu plecionki na walec nałożyłam klej i przykleiłam plecionkę a potem obcięłam nadmiar do wykorzystania na rant pokrywki (kolaż nr 2). Plecionka jest pokryta lakierem bezbarwnym jak do decou, teoretycznie wolę quilling bez lakieru ale tu łatwo byłoby uszkodzić papierową owijkę. Na koniec dodałam gałązkę bzu- popularnie nazywamy w ten sposób kwiaty tego krzewu choć prawidłowo nazywa się lilak. Miał być biały ale nie byłoby wtedy 50% fioletu dlatego jest w jaśniejszym fiolecie.
Trochę się rozpisałam, wybaczcie ;) Zapraszam na efekt końcowy
Kolor fioletowy bardzo lubię, jest w pierwszej trójce ulubionych kolorów. Chodzi głównie o ciemniejsze odcienie, nie takie "bardziej różowe niż fioletowe". Lubię go zarówno w ubraniu bo dobrze się komponuje z czarnym jak o w mieszkaniu. Danusia wymyśliła nam ostatnio pytania co miesiąc aby samo tworzenie prac w podanym kolorze nie było za łatwe :E Tym razem chodzi o przyjaciela/TŻ dla żabola. Wiele z Was znalazło mu starą ale wydaje mi się, że chłopak nie jest gotowy na kilkaset a nawet kilka tysięcy dzieciaków hahah. Co to by było jakby się rozlazły po blogach :D Ja będę przewidywalna i znalazłam mu koleżankę z innego gatunku. Oczywiście ważkę haha, zero zaskoczenia na sali :D Żaba Stefan i Ważka Cecylia, żyją w tym samym środowisku stąd łatwo się poznali i zaprzyjaźnili. Dlaczego Cecylia? bo istnieje ważka, która po łacinie zwie się Ophiogomphus Cecilia czyli Trzepla Zielona. A teraz mam nadzieję, że Danusia się nie pogniewa i mnie nie pogoni, bo chciałabym Wam coś pokazać a w regulaminie jest zakaz innych prac w poście. Jest to jednak odpowiedź na pytanie i próba przekonania Jej że, pasują do siebie- tak więc może będzie dobrze. Najwyżej usunę i pokażę w osobnym poście. Szefowa jak będzie? :D Mowa o takiej scence. Dorobiłam do mojego styczniowego pudełeczka żabę stafana i pałkę wodną i mamy parę przyjaciół. To nie jest co prawda Trzepla zielona ale nie miałam już czasu na nową ważkę:) Na zdjęciu sama przykrywka.
Uff dobrnęłam do końca z pracą i z postem, teraz czas na dopisanie się nim będzie za późno :O Z czasem u mnie różnie ale wczoraj miałam wyjątkową okazję mieć nadprogramowy wolny czas i mogłam iść na ukochane ważki. Znalazłam nawet dwie ważki, których wylot obserwowałam pierwsza w tym roku z ważkowej grupy. Niesamowita adrenalina gdy je spotkałam, bardzo mi tego brakowało zimą. Nie wiem jak znajdę czas jeszcze na ważki, zaczynają wychodzić kolejne i kolejne a mnie nogi aż świeżbią by się wyrwać nad wodę... Tak czy inaczej zdjęcia pokażę w kolejnych postach.
Zmykam dodać się i zobaczyć co u Was. Buziaki wielkie, przyjemnego weekendu majowego :)